platonicznie

nie pytam.
zbędny proceder.
przecież i tak wiem
coś za jeden.

znam twoje ruchy, książki, kochanki.
wiem, że celebrujesz poranki
czarną kawą i codzienną gazetą,
którą niespiesznie wertujesz
kartka po kartce
mając nadzieję, że znajdziesz tam
wzmiankę o tej kochance
co pisze wiersze.

bo choć do poetki jej daleko,
coś swojego zostawiła w tobie.
może to pantofelek,
a może tylko brudne wspomnienie.

nie ma już tej dawnej,
wypełniającej was rozkoszy,
jedynie cicha pustka się panoszy.
wpełza pod stół
i czeka,
aż usiądziesz z kawą.
tą poranną.
bez mleka- czarną.
totalnie marną,
bo tylko taką mieli dziś rano w kerfurze.

myślisz, że spotkacie się tam,
na górze
i podarujesz jej
te stojące na oknie,
zwiędłe już
róże,
które kupiłeś przed ostatnim spotkaniem.
na które nie przyszła.

ona pośle jeden
z tych jej cudownie
rozkosznych,
jak wasze noce,
uśmiechów.
rozkocha. 

bo wie coś za jeden.
i miał być eden,
ale ona mówi,
że nie lubi róż.
i...?
i już.

ty pytasz.
jak to?
pani, róż nie lubi?
ona w odpowiedzi
się gubi.
jak ty
w jej uśmiechu.

Komentarze

Popularne posty